Pominięty
milczeniem na blogu okres mojego półrocznego pobytu na brytyjskich wyspach
zaowocował w szaleńczych poszukiwaniach lotów do zapomnianego turystycznie
Ekwadoru. Jedyne lepsze destynacje podróżnicze od tych wypływających ze sfery
marzeń są te dyktowane zawartymi przyjaźniami. To przecież żadna tajemnica, że
kraj widziany przez pryzmat tubylców ukazuje się w całkiem innej odsłonie niż
ta, która kreowana jest na kartach przewodników.
niedziela, 20 listopada 2016
czwartek, 13 października 2016
Floryda
Pozostając
wciąż w tematyce USA, ale porzucając zasady chronologii i nadrabianie zaległości,
przenoszę Was na Florydę z lipca tego roku.
piątek, 22 kwietnia 2016
Great Basin
Są słowa po niemiecku, których bardzo brakuje w polskim
słowniku i które nie sposób trafnie i zgrabnie przetłumaczyć na język polski, tak żeby nie wyszedł z nich kilkuzdaniowy bełkot.
Takim wyrażeniem jest Fernweh, czyli daleko (fern) i ból (Weh). W tłumaczeniu brzmi głupio, ale dla wtajemniczonych to synonim
określający bolączki uwięzionej w jednym miejscu duszy podróżniczej. Bo
Fernweh to tęsknota za światem dalekim.
I to jest właśnie to, co zakrada mi się do głowy pomiędzy wertowaniem kolejnych stron podręczników, bądź kwili w odchłaniach umysłu podczas długich godzin spędzonych nad biurkiem.
sobota, 2 kwietnia 2016
Las Vegas
Las Vegas to
kolejny punkt na mapie, gdzie poważnie planujemy wrócić. Co prawda poszaleliśmy
nocą w kasynach (ja z tego szaleństwa wyszłam nawet na plus wygrywając 4 dolary), ale mimo wszystko była to wizyta w przelocie i zabrakło
porannego oglądania tego plastikowego miasta oraz klasycznego zdjęcia z napisem
„Welcome to fabulous Las Vegas”. Ale nic
straconego, wizę mamy, a na zachodnim wybrzeżu wciąż czekają na nas liczne
kaniony i parki narodowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)