Może gdybym nie widziała
wcześniej Sarajewa inaczej patrzyłabym na Mostar. Z pewnością
zrobiłby na mnie też inne wrażenie gdyby Stary Most nie miał
zaledwie kilkunastu lat.
Wjazd do miasta nie
zachwyca, wręcz przeciwnie, odstrasza dosyć skutecznie. Nad okolicą
króluje wysuszone wzgórze, roi się od niedokończonych budowli,
ulice są puste a budynki pokiereszowane jak nigdzie indziej. Na
dodatek złego Mostar uchodzi za najgorętsze miasto byłej
Jugosławii.
Przyjeżdżamy dosyć
późno, pogoda jest piekielna, a my głodni. Podejrzewam że te
czynniki spotęgowały też moje negatywne nastawienie. Być może
całkiem niesłusznie, bo chociaż Mostar przemienił się w szopkę
stworzoną na potrzeby turystów, a z niemalże każdej strony
wyskakują naganiacze reklamujący swoje
restauracje, to mostarski Kujundziluk wart jest uwagi. Nawet ten
nieszczęsny most zdołał stać się głównym obiektem naszych
zdjęć.
Pierwszym zabytkiem
na naszej trasie jest meczet Karadhioz-bega
ze znajdującym się na przeciwko muzułmańskim cmentarzem.
Po obiedzie
odwiedzamy meczet Koski Mehmed-paszy.
Wchodzimy do środka i wychodzimy bardzo
wąskimi schodami na minaret, skąd roztacza się wspaniały widok na
okolice (wstęp
płatny, € 2
sam meczet, € 4 meczet plus minaret).
Meczet ten powstał w 1617 roku, minaret
jest jednak nowy, ponieważ został uszkodzony w czasie wojny. Zdobny
mihrab i minbar są oryginalnymi elementami wystroju. Na podłodze
znajdują się różnego rozmiaru i barwy tradycyjne dywany w
odróżnieniu od tych jednolitych, które w tych czasach rozkładane
są w meczetach.
Parokrotnie przechodzimy
przez Stary Most. Zrobienie zdjęcia bez tłumu turystów za plecami
jest chyba większym wyzwaniem, niż skok z mostu. Posadzką wykonana
jest z błyszczącego marmuru, a płynąca poniżej Neretwa ma
głęboko zielony kolor.
Kręcimy się jeszcze po
okolicy. Docieramy do Krzywego Mostu z XVI wieku, który wygląda jak
mniejsza kopia Starego Mostu. Oglądamy z zewnątrz meczet Tabacica.
Został on wybudowany jako odrębna świątynia tylko dla garbarzy,
ponieważ z racji swojego fachu roztaczali oni nieprzyjemną woń.
Na koniec lądujemy
ponownie w zbyt drogiej restauracji. Mostar wysoko się ceni, ceny
potraw są dwukrotnie wyższe od tych w Sarajewie, a za dużą
butelkę wody niedaleko Starego Mostu zapłacimy €
2. Warto jest mieć przy sobie pustą
butelkę, ponieważ przy wielu meczetach znajdują się punkty wody
pitnej.
Jutro wracamy do Chorwacji.
 |
Stary Most
|
 |
Meczet Karadhioz-bega |
 |
Meczet Koski Mehmed-paszy i Kujundżiluk |
 |
Meczet Koski Mehmed-paszy |
 |
Meczet Koski Mehmed-paszy |
 |
Stary Most |
 |
Hercegowińskie Matrioszki |
 |
Ślady wojny w starym mieście |
 |
Krzywy Most |
 |
Stary Most nocą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz